wtorek, 22 marca 2016

Something or Nothing

O ile normalnie moja skromna osoba na codzien wzbudza minimalne zainteresowanie ludzi wokoł to dzis bylo to wyjotkowo widoczne.

Różowowlosa dziewczyna ze zdecydowanie wiecej niz jedna para kolczykow na Sobie o 6 rano w agencji pracy moze i byla jeszcze znośnym widokiem.Wcinajac sniadanie oraz z ksiazka w dłoni dalej wyglądała niepozornie. Jednak w chwili w ktorej wyciągnęła małego notebooka i nucąc pod nosem zaczęła stukać w klawiaturę 30 par zmęczonych oczu spoczęło na niej . 

Oj tak, dla nich bylam czyms niespotykanym. Szósta rano, tlok i wszyscy w podłych nastrojach a ja w pełni zrelaksowana i z uśmiechem na "papie" .Nawet ludzie z biura przechodzili patrzac z zainteresowaniem.

Nie wiedzieć czemu ludzie tutaj przyhodzaca nieprzygotowani, wiedza, ze nieraz trzeba czekac kilka godzin na jakas propozycje pracy a i tak wola "tepo" spogladac na sciane, zabijac spojrzeniem innych i generalnie być niezadowolonym z całego otaczającego ich swiata.


***

To nie: nowy rok, poczatek miesiaca/tygodnia, urodziny, jakas rocznica czy nawet pierwszy dzień wiosny (swoja droga był wczoraj). Nie wygram dzis w totka ani tez nie zawladne swiatem.

Wszystko jest tak bardzo zwyczajne a zarazem inne, bo kazdym nowy dzien staje się od jakiegoś czasu dla mnie wyzwaniem.

Latwo powiedziec "zyj chwila", "czerp z zycia wszystko co najlepsze", "bądź wyluzowany a zarazem powazny", "nie strac dzieciecej radosci a zarazem bądź dorosly i odpowiedzialny".

Ugh.

Szkoda, ze nie mozna wziac po 10 % ze wszystkich dobrych mysli i sentecji zyciowych ktore ludzie nieraz tatuuja sobie na ciele.

Kiedyś przeczytalam, ze w Londynie kazdy kto sie nudzi jest glupcem. To miasto jesli tylko czlowiek ma czas i checi daje wiele i ma ogromne mozliwosci ale niestety tylko niewielki odsetek społeczeństwa z niego w pelni korzysta.
Często dopada mnie takie lenistwo, ze nie mam ochoty wychodzić z łóżka przez caly dzień, a przecież tyle mogłabym zrobić, tyle zobaczyć.

Paradoksalnie jestem osoba która ciągle potrzebuje zmian, a to ludzi, a to otoczenia, byleby było cos innego niż zwykle  .

Przeprowadzki, wypady, wyjazdy - nie moge przelknac jakiejkolwiek rutyny.

Bywalo juz, ze przez to moja wieczna potrzebe wrazen i zmian wpakowywalam sie w klopoty .

Są takie dni, ze zaluje wielu decyzji, mam wrazenie, ze cofniecie czasu jest jedynym rozwiązaniem i czuje się bezsilna wobec otaczającego mnie świata .... 
Jednakże nieraz na tą moje chandrę  wystarczy kilka prostych rzeczy czy tez sytacji, miedzy innymi 
chwila w której czekając na  metro promienie porannego slonca zaczynają muskac twarze spiacych jeszcze londyńczyków, nieraz towarzyszy im lekka mgielka i wtedy już widok jest zaprawdę osobliwy i nie do podrobienia w innym miescie.



*** 
Moze i zabrzmi to abstrakcyjnie ale nigdy nie sadzilam, ze obcy ludzie stana sie dla mnie druga rodzina . Niektorzy tutaj to nie sa "zwykli znajomi" i miedzy innymi dzieki tym ludziom po kazdym upadku udaje mi sie jakos wstawac na nogi.
Gdybym tylko umiala pisałabym o nich wiersze i poematy, wychwalając jak dobre maja serca.
*** 
Przyszlosc.

To slowo od dobrych kilku miesięcy napawa mnie niepokojem.

Co prawda jestem mloda ale powinnam juz na tym etapie zycia chociaz wiedziec co cche robic a ja wciaz szukam wlasnej drogi i jakiegos celu do ktorego moglabym dazyc ale to nie jest latwe to nie jest proste.
***

Wiem, ze ten post nie trzyma sie "kupy ani dupy". Nie ma przewodniego tematu, zachacza o wiele powiazancyh jak i nie powiazanych ze soba kwestii .

Powstał tzw "od tak" wiec jesli juz poswieciles swoj czas by go przeczytacto wiedz, ze to po prostu luzne przemyslenia podczas posiedzenia w agnecji pracy . I tyle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz