sobota, 8 kwietnia 2017

Balans

Małymi kroczkami do przodu.
Ale kto wyznacza tak naprawdę długość każdego z nich. 
I kto stawia przeszkody, ze ów krok musi stać się jednak skokiem. 

Po prawie dwóch latach w UK dostałam sie na studia - taki był główny cel wyjazdu.
Najpierw nauczyc się biegle ang a następnie skupić się na kontynuowaniu edukacji.

Z jednej strony kierunek mi potrzebny, pomimo już otwartej działalności i pracy dla "samej siebie" (a nie popychadło na magazynach) to jednak przyszłościowo chcę otworzyć coś większego, na wyższa skale.
Z drugiej strony to wciąż nie jest kierunek marzeń wiec o kolejny rok przesuwam to co mnie najbardziej interesuje. Oczywiście, będę działać w tym kierunku by jednak może robić jakieś kursu bądź szkolenia z interesującego mnie działu. Zobaczymy. 

***

Kombinatorstwo - najbardziej adekwatne określenie mojego obecnego postępowania. 
Jak zarobić by się nie urobić: aukcje, zakupy, wyprzedaże wszystkiego, carboot
Często nawet nie wiem o co się wykłócam z potencjalnym klientem, nie wiem do czego ów rzeczy są, wiem tylko, ze za mniej niz "x" nie oddam. 




Póki co brnę dalej w życie - balansując miedzy dorosłością a wciąż tlącym się płomykiem młodzieńczego szaleństwa. 

poniedziałek, 13 marca 2017

Zawalony poniedzialek

Nie widzę innego słowa niż "zawalony" które dostatecznie opisywałoby dzisiejszy dzień .
Począwszy od prania o 6, późniejszego rozwieszania na dworze, w piżamie, bądź co bądź było zimno i łapaniu kota który widząc uchylone drzwi ogrodowe postanowił pochasac po trawce .

Swoją drogą Charlie jest chora, od rana obdzwaniałam weterynarzy, mamy wizyte dopiero na 18 a malutka jest taka osowiała, nie je, duzo pije. Cala niedziele przeleżała co jest do niej bardzo nie podobne.

Przy okazji soboty - kładąc się spac mój telefon działał idelnie, lecz w niedzielny poranek odmówił posłuszeństwa i dzis latałam za jakimś serwisem który nie zedrze ze mnie ostatnich pieniedzy.
I co ? Znalazłam? Tak. Zdarli ostatnie pieniądze T-T .

Podczas poszukiwań serwisu skończyły mi sie środki na karcie Oyster*, wiec na pieszo przeszłam pare przystanków bo drobne zostawiłam w torbie w pracy. Podczas mojego zdrowotnego spaceru rozmawiałam z mama, 40 min, ręka mi odpadała .....

Teraz grzebię  w internecie za jakimś ciekawym przepisem na obiad.
Coś bezmięsnego bo mimo wszystko dalej trzymam się wyzwania !
I zyje. I chyba nigdy nie miałam w domu tylu warzyw co teraz. Wszędzie. W zamrażalce. I w ogródku również.

Hm... muszę zrobic liste rzeczy ktore KONIECZNIE trzeba kupic a które TOTALNIE nie są potrzebne. Czyli coś chce, juz od dłuższego czasu ale jestem pewna, ze mi sie to nie przyda . Ale to chce. Nie wiem czy to kwestia bycia "babą" czy rozdwojenia jaźni, jedno z dwóch.

W domu jeszcze powinnam wypełnić plik papierow do rejestracji na studia. Napisac cv. List motywacyjny. Skopiowac(nie mam pojecia gdzie) dowód. I wysłac to wszystko na ZESZŁY piątek na uniwersytet. Moja dezorganizacja mnie kiedys zabije.

Post taki jak ja -> CHAOTYCZNY 

A jak wam mija poniedzialek? 

*Karta uzywana do poruszania się po Londynie wszystkimi środkami transposrtu.

wtorek, 7 marca 2017

Witamy Marzec

Codzienność .

Dziś w Londynie poczułam wiosne. Słoneczko przygrzewa i oślepia pasażerów w pietrowych autobusach.
Możliwe, ze to ze względu na pogode mam więcej siły i chęci . Na planowanie. Na wyjscie z domu i zrobienie czegos . Strasznie nie lubie tych dni które mijaja pod haslem "byle przetrwac", taka szara egzystencja.

Obecnie mija 6 doba mojego "bez mięsnego" wyzwania. Jest dobrze, optymalnie. Ani nie czuje sie jakos szczególnie lepiej ani gorzej. Jedynie więcej siedzę z nosem w przepisach i szukam ciekawych odpowiedników kurczaka.

Prześladują mnie ostatnimi czasy dziwne sny odnoszące się w pewnym stopniu do sytuacji któcyh sie boje (mam obawy, bo są bardzo prawdopodobne) a zarazem do tej części mojego życia które zostało w Polsce. Nie wiem co ma na celu rozpamiętywanie tych wszystkich ludzi.

Oby wiosna już na dobre tu zagoscioła. Motywuje.